BezpieczeństwoCyberbezpieczeństwo

Kaprysy technologicznych potentatów – kto naprawdę rządzi światem?

Autor: Marcin Zemła – Specjalista ds. cyberbezpieczeństwa

Działania miliarderów a przyszłość świata – zagrożenie dezinformacją

Na początku stycznia uwagę opinii publicznej przykuły irracjonalne groźby Donalda Trumpa, wówczas jeszcze prezydenta elekta USA. Jednak większe obawy niż zagarnięcie Grenlandii czy oznaki rozpadu znanego nam porządku świata budzi we mnie zachowanie Elona Muska i Marka Zuckerberga. Żyjemy w świecie uzależnionym od platform społecznościowych, takich jak X (dawny Twitter), Meta czy TikTok. Choć już przywykliśmy do kaprysów miliardera, który kupił popularnego niegdyś Twittera, przekształcając go w „szambo ludzkości” dla zysków i rozrywki, obecne wydarzenia przekraczają granice zdrowego rozsądku.

Elon Musk, igrając z dezinformacją, celowo wpływa na społeczeństwa i rynki, zwłaszcza rynek kryptowalut. Teraz, najwyraźniej z nudów, zdaje się bawić w kupowanie wpływów politycznych na globalną skalę, destabilizując delikatne struktury gospodarczo-polityczne. W ślad za nim podąża Mark Zuckerberg, wycofując się z zasad weryfikacji informacji na platformach Meta. Można by powiedzieć, że przypominają duet „Pinky i Mózg” z popularnej kreskówki, ale ich działania mają znacznie bardziej poważne konsekwencje.

Konsekwencje działań miliarderów

Decyzje Muska i Zuckerberga uderzają w ludzi na całym świecie. Meta, której użytkownicy są związani z platformą nie tylko społecznie, ale i finansowo, oferując zarobki na treściach takich jak rolki na Instagramie, stawia ich w trudnej sytuacji. Całkowity bojkot tych platform wydaje się mało realny, nawet jeśli coraz bardziej przypominają one narzędzia do szerzenia dezinformacji.

Polityczne skutki tych działań są jeszcze poważniejsze. Brak rzetelnej weryfikacji informacji otwiera drzwi dla trolli, botów i kampanii dezinformacyjnych na niespotykaną skalę. Społeczeństwa, moim zdaniem, nie są na to gotowe. Konsekwencje mogą być tragiczne: manipulowanie rządami, wyborami, emocjami ludzi, a nawet sprzedażą niepotrzebnych lub szkodliwych produktów. To idealne środowisko dla twórców teorii spiskowych i wrogich wywiadów, które mogą destabilizować społeczeństwa za pomocą fałszywych wiadomości, wywiadów czy wypowiedzi, które nigdy nie miały miejsca, ale wzbudzają tłumy.

Zagrożenie globalne

Tego rodzaju działania mogą prowadzić do eskalacji nienawiści w codziennym życiu. Wyobraź sobie świat, w którym podczas zwykłych zakupów ludzie rzucają się na siebie z nienawiścią, podsycaną fake newsami. Obawiam się, że to realny scenariusz. Mam nadzieję, że dezinformacja nie doprowadzi do użycia broni nuklearnej – to najczarniejszy możliwy scenariusz.

A wszystko to za sprawą dwóch miliarderów, którzy podjęli te działania nie z konieczności, lecz dlatego, że mogli. Ktoś im na to pozwolił, a teraz zarabiają krocie, manipulując światem, który zbudowali rękami ludzi. Aż mam ochotę przypomnieć Zuckerbergowi dlaczego powstał Facebook. Co leżało u podstaw tego marzenia. Obaj wydają się nie rozumieć zasad demokracji i wolności słowa, myląc ją z anarchią. Nie dostrzegają, że wolność jednych kończy się tam, gdzie zaczyna wolność innych, a ich brak odpowiedzialności przeraża. Jako przedstawiciel wolnego świata mogę powiedzieć, że wstydzę się głównie za Zuckerberga. Bo Elona Muska nie uważam za dokońca zrównoważonego człowieka. 

Prawdziwe motywy – władza i pieniądze

Pozorny chaos, który wydaje się być wynikiem ich działań, ma w rzeczywistości bardzo prozaiczne podłoże – pieniądze. Musk i Zuckerberg wiedzą, że zniesienie zasad weryfikacji informacji to żyła złota. Manipulując rynkami i społeczeństwami, budują swoje fortuny, jednocześnie przyczyniając się do upadku świata, jaki znamy.

Czy możemy się bronić?

W tym chaosie jedyną obroną jest krytyczne podejście do informacji. Szkolenia z rozpoznawania fake newsów, które prowadzi się dla młodzieży, będą teraz potrzebne wszystkim. Musimy być bardziej świadomi i odpowiedzialni, jeśli chcemy uniknąć katastrofy. Czas, w którym żyjemy, wymaga od nas czujności i krytycznego myślenia – inaczej możemy obudzić się w świecie rządzonym przez dezinformację i chaos.

A może to czas kiedy internet przykładem Chin i Rosji powinien się podzielić. Wyizolować do bliskich politycznie i gospodarczo struktur jako narzędzie informacji i łączności? W tej sytuacji jedynie Chiny i Rosja wydają się być bezpieczne oczywiście poza krajami trzeciego świata. Przykładem tych dwóch krajów da się to zrobić. W Federacji Rosyjskiej Meta jest szczątkowa. Mają swój produkt. Czy nas to czeka. Jeśli tak się stanie mam nadzieję, że Musk wsiądzie w ostatnią rakietę na jaką go będzie wtedy stać i poleci w siną dal, w najdalsze ostępy kosmosu manipulować marsjanami, a Zuckerberg wróci do komunikowania ludzi u siebie na grillu. Wtedy świat zatoczy koło.  

Czołem!